Paris Nice 2017
Przyznam się szczerze, że za często nie oglądam w telewizji relacji z wyścigów. Czasem coś pośledzę na stronach związanych z kolarstwem, albo zobaczę powtórkę finiszu. Jednak będąc w Nicei podczas trwania Paris Nice, grzechem było by nie skorzystanie z okazji zobaczenia touru od środka.
Pozytywnie się zaskoczyłem oglądając dwa razy start i raz finisz dwóch ostatnich etapów. Cała otoczka jest o wiele lepsza niż ta którą serwuje się nam w telewizji. Pomimo, też faktu, że całość trwa kilkanaście sekund gdy widzimy wszystkich kolarzy.
Na miejscu roi się od ludzi i fanów, lokalnych kolarzy amatorów. Wszyscy zebrani w celu kibicowania swoim ulubionym sportowcom. Przy starcie wybudowana wioska w której sponsorzy zadbali o atrakcje, konkursy, nagrody i gadgety. Start niby prosta czynność, ustawiasz się na linii startu, 3, 2, 1… i jedziesz. Tak wygląda w TV, na żywo, start poprzedzają wycieczki kolarzy do podpisania listy startowej, co chwilę jeżdżą w jedną i drugą stronę. Przeciskają się przez tłumy wyjeżdżając zza ogrodzonego obszaru. Przygotowują się mentalnie, technicznie, udzielają wywiadów i jak się ma szczęście pozują z kibicami, albo podpisują koszulki swoim nazwiskiem.
Zainteresowanie jest na tyle wysokie, że znalezienie dobrego miejsca przy starcie wymaga ponad godzinnego czekania w miejscu i obserwowania przygotowań kolarzy. Gdzie w telewizji, wystarczy, że włączy się Eurosport i już mamy najlepsze miejsce.
Kolarze pomimo, ekscytującej atmosfery z zewnątrz oraz lekkiego haosu i bałąganu, zachowują się nad wyraz spokojnie i opanowani. Przed startem nie okazują stresu, panuje bardziej przyjacielska atmosfera, pogadanki ludzi z różnych teamów, ostatnie ustawienia hamulcy, poprawienie koszulki. I powoli ruszają dalej.
Najbardziej zaskoczyła mnie cała ta otoczka fanów, chcących móc kibicować pelotonowi. Przed finiszem, grubo godzinę przed estymowanym przyjazdem, ludzie już oczekiwali na najlepszych miejscach, a w wiosce z telebimem zgromadziła się pokaźna grupka oglądająca etap na żywo, na dworze wśród innych fanów. Na ostatnich minutach każdy z niecierpliwością wyczekiwał aż Contador zjawi się na ostatnich 300 metrach i będzie można zacząć bić w bandy w celu dobingowania go w walce z Davidem de la Cruz.
Wrażenia niesamowite, momentami podobne do tych jakie odczuwasz podczas własnego startu w zawodach. Lekki dreszczyk emocji, trochę adrenaliny i niepewności kto pierwszy przyjedzie. Polecam każdemu spróbowania kibicowania na żywo, wrażenia niesamowite.